Tytuł: Córka Dymu i Kości
Wydawca: Amber Wydawnictwo
Ilość stron: 400
Data premiery: 12.01.2012
O „Córce Dymu i Kości” słyszałam już dawno, ale jakoś nie znalazła się na mojej liście obowiązkowej lektury. No ale jak to ja, gdy zobaczyłam ją w bibliotece od razu musiałam wypożyczyć, mimo i tak wciąż rosnącego stosu książek do przeczytania podczas przerwy świątecznej (oczywiście wraz z kontynuacją).
Karou nie jest zwykłą postacią. Jej włosy są koloru lapis-lazuli, chociaż nigdy ich nie farbowała, a jej ciało pokryte jest licznymi bliznami i tatuażami. Ponad to potrafi mówić w kilku językach oraz wspaniale rysować. Dziewczyna z jednej strony jest z pozoru zwyczajną uczennicą szkoły artystycznej w Pradze, a z drugiej pracuje dla Brimstone’a - Dealera Marzeń. Mimo tego, że mężczyzna ją wychował, dziewczyna nie ma pojęcia kim on jest ani skąd pochodzi. Na jego zlecenia wyrusza na ryzykowne wyprawy po całym świecie szukając… zębów. Podróże odbywają się przez portal, który znajduje się w sklepie Brimstone’a. Jednocześnie Karou próbuje dowiedzieć się czegoś o sobie i odpowiedzieć na pytanie – kim jest, choć może raczej czym jest.
Okładka książki, oraz nawet dwie pierwsze strony (!) są wręcz oblegane przez recenzje, co uważam za sporą przesadę. No poważnie, one są chyba wszędzie, gdzie się tylko da. Oczywiście też nie obyło się do porównania, tym razem do Harrego Pottera. Książka jest rzeczywiście dobra, no ale już mogli by sobie darować, serio.
Moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu kilku pierwszych stron było takie, że ta książka jest po prostu inna, niezwykła, oryginalna. Precyzyjne opisy Pragi, wszelkich wydarzeń oraz bohaterów sprawiają że książka jest naprawdę magiczna i czyta się ją jednym haustem. Zupełnie wyróżnia się od tych książek, które przeczytałam do tej pory. Bardzo spodobał mi się ten odmienny klimat. Wiecie – Czechy, chimery, serafini, no i te zęby, które nabierają całkiem innego znaczenia.
Książka jest w pewnym sensie jest pouczająca. Autorka chce nam pokazać, że tak naprawdę jedyną i prawdziwą magią jest nadzieja i jak ważne jest to by nigdy jej nie tracić. Mimo iż to niekoniecznie musi się spełnić, to wiedząc na co ma się nadzieje i pielęgnując to w sobie, można sprawić, że to się naprawdę stanie.
Polecam tą książkę tym, którym znudziła się monotonność w książkach i oczekują wreszcie zaskoczenia i oryginalności. Z pewnością się nie zawiedziecie. Jestem strasznie ciekawa jak potoczą się dalej losy Karou i Akivy, więc od razu sięgam po kontynuację „Dni Krwi i Światła Gwiazd”.